Dzisiejszy wpis będzie
inny niż dotychczasowe, będzie poruszał temat chleba, który ma
dla mnie wartość sentymentalną. Dlatego inaczej niż zwykle,
napiszę mniej oficjalnie.
W moim domu zapach
świeżego chleba był codziennością. Niezależnie od tego czy za
oknem świeciło słońce, czy wiał porywisty wiatr lub trwała
nieprzyjemna ulewa. Moi rodzice i dziadkowie od pokoleń kultywowali
tradycję pieczenia chleba. W przydomowej piekarni przygotowywano
najsmaczniejszy chleb w całej wsi. Moja rodzina jako jedyna
prowadziła taki zakład i do dziś cieszy się niesłabnącym
uznaniem. Miałem napisać o chlebie, dlatego nie wyobrażam sobie
nie wspomnieć o tym jak było u mnie w domu, w piekarni u
Piotrkowskich. Zresztą to chyba oczywiste, że chleb codziennie
gości na stołach większości domów w Polsce, rzadko jednak
zastanawiamy się skąd się wziął i jak się zmieniał.
Uważa się, że chleb
znany jest ludzkości od przeszło 12 tys. lat. Z biegiem czasu
ulegał ciągłej metamorfozie, zmieniając swą pierwotną postać,
do tej którą znamy obecnie. Przypuszcza się, że pierwszym
„prachlebem” było pieczywo zbożowe w postaci ugotowanej pasty
zbożowej. Były to raczej gęste papki, polewki, których głównym
składnikiem była praktycznie sama woda (80-90%), wymieszana z
wyłuskanymi oraz utłuczonymi ziarnami jednego z pierwszych zbóż
(jęczmień, pszenica, żyto i proso), jakich człowiek nauczył się
uprawiać. Następnie zaczęto wypiekać pierwsze podpłomyki,
przygotowywane w gorącym popiele, na rozgrzanych kamieniach, a z
czasem w piecach. Przez tysiąclecia chleb spożywany był niemalże
od razu, gdyż tylko ciepłe placki nadawały się do spożycia,
bowiem te, które ostygły były praktycznie niejadalne, ze względu
na twardość. Taki chleb łatwiej było łamać niż kroić. Zresztą
zwyczaj ten zachował się do czasów nam współczesnych w wielu
krajach śródziemnomorskich, np. we Francji.
Chleb, który znamy
obecnie wykształcił się dopiero w starożytnym Egipcie, ok. 2600
lat p.n.e. Nieznany do tej pory sposób przygotowania ciasta z
zakwasem stał się na tyle popularny, że przetrwał do naszych
czasów w niemalże niezmienionej formie. Nie wiadomo dokładnie jak
odkryto, że fermentujący rozczyn wody z mąką poprawia walory
smakowe ciasta i znacząco wpływa na jego pulchny kształt. Być
może odkryty został przez pomyłkę i nieuwagę, a być może
poprzez szereg eksperymentów.
Przez tysiące lat
procedury wypieku chleba nie uległy znaczącym przemianom.
Przeobrażeniu uległa jedynie technologia produkcji. W antycznym
Rzymie istniało nawet 500 piekarń za panowania tylko jednego
cesarza, a w greckich polis, na 500 lat p.n.e. przygotowywano, aż 50
gatunków pieczywa. Pod koniec XVII w. francuski parlament zezwolił
na używanie drożdży, do tej pory nieuznawanych, które, jak
zresztą sądzono, w przypadku wypieków są szkodliwe dla zdrowia.
Zresztą mechaniczny proces produkcji postrzegany był za
obrazoburczy i wielu piekarzy przygotowywało chleb pod osłoną
nocy, co obecnie jest normą, ze względu na masowe zapotrzebowanie.
Z kolei pierwsza fabryko-piekarnia powstała w roku 1868 w stolicy
Austro-Węgier, a całkowite uprzemysłowienie do Polski dotarło
dopiero w 1961 roku.
Nie ma jednak znaczenia
rodzaj chleba, jego smak i skład, to czy jest wyrośniętym
bochenkiem czy płaskim podpłomykiem. Niemalże w każdej kulturze
na całym świecie sprawia taką samą radość i wszędzie szanowany
jest z równie wielkim namaszczeniem. Dlatego zgodnie z ideą Rewolucji Eco-Vital, gorąco zachęcam do wyboru tradycyjnie przyrządzanych
chlebów, opartych na naturalnym zakwasie i wypiekanych w piecach
opalanych drewnem. „Bądź dobry jak chleb” - głosi hasło
wiszące nad drzwiami pracowni mojego ojca, lepszego życzyć Wam nie
mogę.
0 komentarze: