Makiełki, bigos z karpia i śmierć na wyciągnięcie ręki

Eco Vital opinieMoże nam się wydawać, że większość obchodzonych współcześnie świąt zawdzięczamy tylko i wyłącznie tradycji chrześcijańskiej. Dziwnym zbiegiem okoliczności obchodzone przez nas dni fetowane były jednak już w kręgu kultury pogańskiej. Dzień przesilenia zimowego, mający ogromne znaczenie dla plemion sprzed czasów Mieszka I, przypada w tym samym czasie, co świętowana dziś w całej Europie wigilia Bożego Narodzenia. Wiele obrzędów zostało ubranych w chrześcijańską interpretację i przyjętych jako dorobek nowej religii. Tymczasem nawet niektóre składniki potraw wigilijnych sięgają swoimi korzeniami kultury starosłowiańskiej.

Eco Vital pracaPoganie wierzyli, że światy żywych i tych, którzy odeszli, wzajemnie się przenikają. Nawet po zakończonej wieczerzy nasi przodkowie pozostawiali na stole wszystko aż do następnego poranka. Byli bowiem przekonani, że duchy zmarłych przybywają w tę noc, aby się posilić. Z uwagi na to, że trudno się porozumieć ze światem zjawisk nadprzyrodzonych, ludzie stosowali różnego rodzaju środki halucynogenne, takie jak mak. Panowało przekonanie, iż „sen jest bratem śmierci”, a więc przy lekkim oszołomieniu można uzyskać kontakt z tymi, którzy już odeszli. Za medium łączące z zaświatami uznawano także pszczoły. Nieprzypadkowo miód gości na naszych świątecznych stołach do dziś. Gdy w średniowieczu nadano starym obrzędom nieco chrześcijańskiej otoczki, wieczerza wigilijna odbywała się w towarzystwie siedmiu, dziewięciu bądź dwunastu potraw. Słynny etnograf Oskar Kolberg wymieniał w swoich zbiorach takie dania jak: „zupa migdałowa, kluseczki z sosem, karp na szaro, szczupak z szafranem, andruty z makiem albo kluski z miodem i makiem, suszone gruszki i śliwki gotowane, grzybki na sucho na oleju smażone, groch biały i karaski w oleju tretowane (smażone) z kapustą”. W biedniejszych rodzinach jadało się także tzw. siemieniuchę, czyli zupę z siemienia lnianego. Nasiona były tłuczone, rozgotowywane oraz lekko słodzone, wskutek czego przypominała ona gęste mleko. Na pewno podawane potrawy były mniej obfite od dzisiejszych, mimo że nadal w większości domów uznawany jest wigilijny post. Na stołach nie mogło zabraknąć grochu, kartofli, rzepy oraz różnego rodzaju kasz.

Eco Vital przedstawiciel handlowyW Poznaniu, gdzie obecnie mieści się „centrum dowodzenia” załogi Rewolucji na Talerzu, znane były również: polewka z maku, śledzie z ziemniakami i makiełki, za którymi kryje się tak naprawdę kilka różnych dań. Czasami nazywa się nimi kluski z makiem, jednak w niektórych regionach wielkopolski nazwa ta oznacza także namoczoną w mleku pokrojoną bułkę pszenną podawaną w towarzystwie maku, miodu i rodzynek. Strucla oraz pierniki to powszechnie już znane świąteczne przysmaki, popularne w wielu miejscach kraju. Większość goszczących dziś w naszych domach wigilijnych dań weszła na stałe do tradycji dopiero w okresie międzywojennym. Masowe migracje, które miały wówczas miejsce, spowodowały wzajemne przenikanie się zwyczajów różnych kultur. Nowością stał się ryż podawany ze śliwkami i cynamonem. Świąteczny jadłospis został na stałe rozszerzony o smażone ryby, barszcz z buraków oraz kapustę z grzybami. Dziś coraz częściej zastępujemy tradycyjnego karpia innymi rybami, ale myślę, że warto przytoczyć w tym momencie pewną ciekawostkę.

Eco Vital naczynia 3 generacjiOtóż w 1682 roku została wydana pierwsza polska książka kucharska pt. „Compendium Ferculorum albo zebranie potraw”. W okresie baroku bardzo duże znaczenie miał nie tylko smak, ale również sposób podania i udekorowania potraw. Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia mamy doskonałą okazję przyjrzeć się temu, bez czego uczta wigilijna w owych czasach obyć się nie mogła. Mowa tutaj m. in. o karpie bez kości. Kuchmistrz Aleksander Michał Lubomirski poświęcił przepisowi wiele cennych uwag. Po pierwsze, należy znaleźć „karpia dobrego” i zedrzeć z niego skórę tak, by „nie uczynić dziary” (nie zepsuć skóry). Głowy trzeba usmażyć, rybę natomiast poszatkować i usmażyć z cebulką oraz rodzynkami, przyprawiając całość pieprzem, cynamonem, a także octem winnym. W ten sposób można otrzymać najważniejszą ze staropolskich potraw wigilijnych (oczywiście przepis zawiera więcej szczegółów). Dziś nie wyobrażamy sobie bigosu bez kapusty. Tymczasem bigosem w XVII wieku nazywano mieszankę poszatkowanych składników przyprawionych kwaskiem z cytryny. Dopiero, gdy człowiek zaczął kisić kapustę, upowszechniła się nowa, bardziej współczesna definicja bigosu. Z ciekawostkę można uznać też fakt, że staropolskie pierogi, zgodnie z pierwszą polską książką kucharską, lepione były z ciasta francuskiego.

Na koniec jeszcze przestroga dla wszystkich zasiadających do wigilijnej wieczerzy. Zgodnie ze starym przesądem ten, kto wstaje od stołu przed jej końcem, prawdopodobnie umrze w nadchodzącym roku. Pilnujcie się. ;)

9 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na wpis. Będę się pilnowała podczas wieczerzy wigilijnej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeny post i tyyyle ciekawych rzeczy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylu nowych rzeczy się dowiedziałam, dziękuję.
    Mam tylko problem z tym wstawaniem od stołu... przecież stale wychodzę do kuchni po nowe dania, podgrzewam, zmieniam talerze... o ja biedna nieboga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o ja.. to ja co Wigilię powinnam być brana na oddział odwyków po ilości maku zjedzonego przeze mnie <3 haha, doobre sobie, chociaż ze zmarłymi jeszcze nie rozmawiałam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja na święta jem ogromne ilości maku i może nie jestem naćpana, ale zawsze mam jakieś super dziwne sny, nawet dziwniejsze niż zwykle! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy post, bardzo przyjemnie mi się czytało :)
    Ale takie przesądy mi się nie podobają :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu bardzo ciekawy post! Wielu nowych rzeczy się dowiedziałam, dziękuję :)
    Jednak te przesądy... niektóre trochę mnie wystraszyły :D
    www.brulionspadochroniarza.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Fascynujący wpis :-) Taka podróż do przeszłości jest arcyciekawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Święta to czas, kiedy naprawdę niczego sobie nie odmawiam. Nie umiem i nie mam zamiaru! Potem cały rok się odchudzam, ale cóż taki urok. Co do przesądów, to nigdy w nie nie wierzyłam, taki ze mnie typ. A mak uwielbiam, i niech tam, najwyżej będę legalnie naćpana ;)

    OdpowiedzUsuń