Indyjski kocioł smaków

Eco Vital pracaZanim na dobre rzucimy się w wir świątecznych przygotowań, przeniesiemy się do barwnej krainy świętych krów, Kriszny i buddyzmu. Odkąd na naszym blogu pojawił się przepis na koftę indyjską, mieliśmy ochotę bliżej przyjrzeć się jednej z najpopularniejszych kuchni na świecie. Różnorodność smaków i stosowanych składników sprawia, że niemal każdy z nas może w niej znaleźć coś dla siebie. Indie były i nadal są zamieszkiwane przez ludzi różnych narodowości, a biorąc pod uwagę ich liczebność na poziomie ponad 1 mld, powstanie jednolitej gamy przepisów graniczyłoby z cudem. Duży wpływ na różnorodność miało także umiejscowienie kraju w kilku różnych strefach klimatycznych.

Eco Vital przedstawiciel handlowyHistoria kuchni hinduskiej sięga bardzo starej tradycji Ayurwedy., często pojmowanej jako zbiór filozoficzno-medycznych zasad odżywiania i pewnego podejścia do życia. Starożytni mieszkańcy Niziny Gangesu wierzyli, że tak samo jak złe emocje mogą zaburzać trawienie, podobnie złe trawienie może odbić się negatywnie na ludzkich uczuciach. Dzięki konkretnym składnikom udało im się stworzyć bogaty wachlarz niskotłuszczowych i zdrowych potraw. Już 3000 lat przed naszą erą na obszarze dzisiejszych Indii uprawiano powszechnie znane i na co dzień przez nas wykorzystywane przyprawy, takie jak szafran, kardamon, papryczki chili czy kurkuma. Społeczeństwo podzielone było na kasty, co spowodowało rozwarstwienie nie tylko pod względem materialnym, ale również obyczajowym. Wegetarianizm zyskał sobie zwolenników głównie wśród niższych warstw społecznych oraz zwolenników tzw. doktryny Ahinsa, zabraniającej zadawania bólu wszelkim istotom żywym (według niektórych wierzeń również roślinom oraz Ziemi). W północnej części Indii popularność zyskały potrawy z baraniny i jagnięciny, co może wskazywać na duży wpływ religii i tradycji islamskiej. Prawdopodobnie Francuzi i Portugalczycy wprowadzili do kuchni hinduskiej akcenty europejskie, takie jak ziemniaki oraz dania z wieprzowiny. Brytyjczycy rozwinęli natomiast zwyczaj picia herbaty. Jak doskonale wiemy, hinduistów obowiązuje bezwzględny zakaz spożywania wołowiny. Nie istniał on jednak od zawsze. Upowszechnił się w wyniku znacznego spadku populacji krów i obowiązuje do dziś. Jedynie bramini, czyli zajmujący miejsca w najwyższej kaście kapłani, mieli przywilej spożywania mięsa wołowego.

Eco Vital opinieDo najpopularniejszych indyjskich przypraw na całym świecie należą masala oraz curry. O ile z tą drugą mamy zapewne do czynienia stosunkowo często, pierwsza może być stworzona z różnych składników. Teoretycznie każda rodzina może posiadać własny przepis na nią. W Indiach obiady składają się z kilku dań. „Ucztę” zaczynamy od przekąski, np. samosów z warzywami, czyli trójkątnych pierożków smażonych w głębokim oleju. Za nadzienie służą w tym przypadku ostro przyprawione warzywa. Popularne są także warzywa marynowane oraz różnego rodzaju pieczywo, jak np. delikatny, puszysty chlebek chapati. Podawany z ziemniaczanym curry podobno smakuje nieziemsko. Pieczone dodatki są na tyle powszechne, że mieszkańcy używają ich zamiast sztućców, maczając w różnych sosach bądź zagarniając resztki. Na południu funkcję chleba pełnią liście bananowca. Nie sposób nie wspomnieć o potrawach tandoori. Charakterystyczny, nieco wędzony posmak zawdzięczają one wypiekaniu w specjalnych glinianych piecach. Mięso przed pieczeniem marynowane jest w jogurcie oraz posypywane chili bądź szafranem. Dzięki krótkiemu czasowi pieczenia pozostaje ono miękkie. Może przed włożeniem do pieca nie wygląda zbyt zachęcająco, ale po zakończeniu wszystkich niezbędnych przygotowań możemy się cieszyć naprawdę wyjątkowym smakiem i bogatym aromatem. Podobnie jak my, Hindusi po skończonym posiłku jedzą słodycze bądź relaksują się przy aromatycznej herbacie. Ze wspomnianych słodkości popularna jest halawa, czyli odpowiednio przyprawiona kasza manna z bananem i rodzynkami. 

Eco Vital naczynia 3 generacjiJeżeli znacie lub przyrządzaliście ciekawe potrawy z kuchni indyjskiej, zapraszamy do dyskusji w komentarzach. W tym tygodniu również coś ciekawego umieścimy. Na razie jeszcze nad tym pracujemy :).

6 komentarze:

Intensywnie szpinakowa tarta z mozzarellą

Doskonale wiemy, że wielu z was obrzydził nasz ostatni wpis, ale uwierzcie, że dla nas jego redakcja nie była niczym przyjemnym. Jesteśmy z reguły bardzo tolerancyjni i otwarci na kulinarne niespodzianki, ale i nasze kubki smakowe mają swoje granice. Dlatego jest tam niezmiernie miło napisać o czymś normalnym i zjadliwym. Tarta ze szpinakiem, bo o niej mowa, zaciekawiła nas na tyle, że postanowiliśmy przybliżyć Wam naszą skromną propozycję jej podania. 

Eco Vital Opinie

Składniki:

  • Ciasto: 35 dag mąki,
  • 4-5 łyżek zimnej wody,
  • 2 żółtka,
  • 15 dag masła,
  • szczypta soli.

  • Farsz:
  • porcja mrożonego szpinaku,
  • 3 (lub więcej) ząbki czosnku,
  • 1 mała czerwona cebula,
  • mozzarella,
  • 2 jaja,
  • 3 łyżki śmietany 18%,
  • gałka muszkatołowa,
  • sól,
  • pieprz.

  • Sposób przygotowania:

  • Na początku czynność najmniej przyjemna, to znaczy przygotowanie ciasta. Pokrojone w plasterki masło oraz mąkę należy dokładnie posiekać, a następnie rozetrzeć palcami. Do sporządzonej w ten sposób masy dodajemy żółtka i wodę, starając się przy tym, aby nic ze środka nie wypłynęło. Całość szybko zagniatamy, ponieważ kruche ciasto nie lubi zbyt intensywnego wyrabiania. Tak przygotowaną masę wykładamy na natłuszczoną wcześniej blachę i wstawiamy na pół godziny do lodówki. Zimne ciasto zakłuwamy na całej powierzchni widelcem i wkładamy do nagrzanego piekarnika (220 stopni). Pieczemy, aż boki się lekko zarumienią, po czym wyciągamy i odstawiamy na bok. Pora na farsz, który z resztą nie jest już tak skomplikowany. Szpinak najlepiej jest już wcześniej rozmrozić, odcedzić i drobno posiekać. Najlepiej wrzucić do durszlaka, gdzie spokojnie poczeka na swoją kolej.  Cebulę należy drobno pokroić, a czosnek przecisnąć przez praskę. Im więcej czosnku tym lepiej, tak przynajmniej uważa załoga Rewolucji Na Talerzu Eco-Vital. Patelnię polewamy oliwą z oliwek i ustawiamy na palniku. Nie czekamy zbyt długo z jej nagrzaniem i wrzucamy równocześnie czosnek i cebulę. Istotą rzeczy jest zeszklenie dodanych składników, a nie ich przyrumienienie. Nie jest chyba tajemnicą, że to kwestia smaku. Do cebuli i czosnku dodajemy szpinak i pozwalamy, aby całość dokładnie się poddusiła. Szpinak powinien być gęstą masą, dlatego tak ważne było jego odczekanie na durszlaku. Pod koniec doprawiamy gałką muszkatołową, pieprzem i solą. Kolejną czynnością jest wykonanie masy jajeczno-śmietanowej. Widelcem roztrzepujemy jajka, dodajemy śmietanę i energicznie mieszamy, aż powstanie jednolita masa. Dodajemy ją do gorącego szpinaku i całość nakładamy na ciasto. Na sam koniec przed włożeniem piekarnika, obficie posypujemy tartę mozzarellą. Formę z ciastem ponownie wkładamy do rozgrzanego piekarnika (220 stopni) i pieczemy do momentu, aż góra farszu łącznie z serem jednolicie się zetnie. Smacznego! :-)



18 komentarze:

Potrawa, w której żyję

Jeszcze całkiem niedawno w naszym kraju toczyła się burzliwa debata między zwolennikami i przeciwnikami uboju rytualnego. Część z nas zapewne pamięta także aferę dotyczącą pewnej sieci sklepów, która oferowała prosiaki w całości. Zdumiewające, jak często oburzamy się na widok tego, co oczywiste. Nawiązuję do tych wydarzeń, bo dzisiejszy wpis poświęcony będzie kuchni ekstremalnej. Bynajmniej nie ze względu na smak czy aromat, ale na zręczność i koordynację ruchową serwowanych „dań”. Grunt to świeżość, a przechowywane w zamrażarce zwłoki do świeżych należeć nie będą. Oto przed Wami najpopularniejsi uciekinierzy, których możecie poznać na stołach całego świata.


Do miłośników mocnych wrażeń bez wątpienia należą Koreańczycy. Jedną ze specjalności Azjatów stanowi sannakji, czyli surowe danie złożone z żywych ośmiorniczek. W kontekście wschodniej kuchni nie jest to wyrafinowana potrawa. Zwierzęta krojone są na krótkie paski, a każdy kawałek sunie po talerzu jeszcze przez kilka minut po podaniu. Jeżeli jakimś cudem udaje się go chwycić za pomocą pałeczek, tak czy siak istnieje duża szansa na przyczepienie się do podniebienia jedzącego. Smakoszom polecamy wersję hard, czyli spojrzenie w oczy ośmiornicy, a następnie zjedzenie jej w całości. Jeżeli przeciwnik nie zdąży przyssać się do ścian przełyku, możecie poczuć się zwycięzcami. Do końca nie wiadomo, dlaczego Koreańczycy twierdzą, że tylko żywa ośmiornica dodaje siły i wigoru. Być może są zwolennikami oszczędzania czasu.

Eco Vital eksperymenty kulinarne

Przenoszenie zwyczajów ludzi do królestwa zwierząt to z kolei chińska recepta na smaczną (przynajmniej w ich mniemaniu) potrawę. Pijane krewetki to przysmak znany w państwie środka od wieków. Jego przygotowanie należy do banalnie prostych. Wystarczy do naczynia z żywymi krewetkami dolać tradycyjnej chińskiej wódki, a następnie odczekać odpowiednią ilość czasu aż nasi mali przyjaciele stracą „czujność”. Problem w tym, że zapach trunku do przyjemnych nie należy. Subtelna nuta zmywacza do paznokci w połączeniu z wykwintnym bukietem chemii gospodarczej powodują odruch wymiotny przed przystąpieniem do degustacji. Istnieje bardziej wysublimowany sposób podawania pijanych krewetek. Zgodnie z nim zanurzamy je w samej wódce bez dodatku wody, a następnie ją podpalamy. Po kilkunastu sekundach danie jest gotowe do spożycia.


Nadal znajdujemy się w Azji. Skoro ludzie lubią ganiać za ośmiornicami (na szczęście tylko po talerzu), upijać niewinne krewetki, to jedzenie ogłuszonej i wypatroszonej ryby „póki ciepła” nie powinno już nikogo dziwić. Japońska sztuka kulinarna, mimo że dużo bardziej zbliżona do europejskiej w porównaniu z jej zachodnimi sąsiadami, wciąż spędza nam sen z powiek. Ikuzukuri to prawdziwa ozdoba serwowanych dań. Bez kucharza o dużych umiejętnościach zbyt wiele w tej materii nie osiągniemy. O wszystkim decyduje pierwsze uderzenie. Szef kuchni musi uderzyć rybę w taki sposób, by jej nie zabić. Następnie pozbawia ją łusek, rozcina, patroszy, a w jej wnętrzu umieszcza właściwą, przygotowaną wcześniej przekąskę. Zwierzę przez kilka minut po wybudzeniu próbuje zaczerpnąć powietrza, aż w końcu traci resztki sił.


Chińczycy, znani z najbardziej humanitarnych metod obróbki żywności, również mają swój sposób na przepyszną rybę. Pochodząca z Taiwanu ying yang fish jest smażona żywcem i podawana z sosem słodko-kwaśnym. Zdrapywanie łusek, rozcinanie brzucha za pomocą nożyczek i rutynowe patroszenie kończy się zanurzaniem w tryskającym, głębokim oleju. Czas ma tutaj ogromne znaczenie, ponieważ ryba na talerzu musi się ruszać. Najlepsi kucharze przyrządzają danie w niecałe 2 minuty!

Eco Vital naczynia 3 generacji

Na koniec zostawiłam trochę mniej kontrowersyjny eksperyment, a mianowicie pochodzący z Sardynii ser casu marzu. Jest to ser owczy, znany z gnieżdżących się w nim larw much, które wywołują fermentację i nadają mu pożądanego smaku. Na pierwszy rzut oka ser wygląda zwyczajnie. Dopiero, gdy dokładnie przyjrzymy się naszemu smakołykowi, możemy dostrzec małe, pełzające, białe stworzonka. Jeżeli są one martwe, oznacza to, iż ser zaczął wydzielać toksyny i jest niezdatny do spożycia. Kluczowa sprawa – chętnym do skosztowania potrawy zaleca się zakładanie okularów, ponieważ larwy skaczą w górę nawet na 15 centymetrów i mogą uszkodzić oczy. Dlatego też popijanie casu marzu mocnym winem jest bardzo wskazane.

Smacznego! :)

10 komentarze:

Karmelizowane gruszki w sosie zabaglione

W dzisiejszej odsłonie naszego kulinarnego bloga szybki przepis na osłodzenie sobie ponurych, jesiennych dni. Pogoda za oknem nie zachęca do spacerów, ale niektórych z Was może zainspirować do eksperymentowania w kuchni. Bomba witaminowa w tak chłodnym okresie jest oczywiście wskazana, więc zapraszamy do skosztowania naszych karmelizowanych gruszek w sosie zabaglione. Smacznego! :)

Eco Vital opinie

Składniki:

4 gruszki
2 łyżki cukru trzcinowego
1 łyżka cynamonu
1 łyżka masła

Sos zabaglione:

5 żółtek
50 g cukru pudru
pół szklanki wina białego
pół szklanki słodkiego likieru (dowolnego)

Przygotowanie:

Gruszki obieramy ze skórek. Wkładamy do naczynia żaroodpornego Posypujemy cynamonem, cukrem trzcinowym i dodajemy masło. Przykrywamy naczynie folią i pieczemy przez ok. 30 minut, kontrolując temperaturę. Następnie wyciągamy i zostawiamy w ciepłym miejscu.

Sos:

W misce mieszamy żółtka z cukrem. Dodajemy likier wraz z winem i mieszamy. Gotujemy wodę w rondlu i kładziemy na niego miskę z naszym sosem. Podgrzewamy przez kilka minut, nie pozwalając na zagotowanie. Po przygotowaniu polewamy gruszki.

12 komentarze:

Kochaj... ostrożnie

Co łączy miód, czosnek, małże i rybę fugu? Na pierwszy rzut oka niewiele. Ich wpływ na potencję doceniały już jednak pierwsze starożytne cywilizacje. Samo pojęcie „afrodyzjaku” pochodzi od imienia bogini Afrodyty. Zrodzona z morskiej piany piękność wskazywała na nierozerwalny związek miłości z owocami morza. To właśnie w nim doszukiwano się substancji o specjalnych właściwościach wspomagających sprawność seksualną. Z czasem okazało się, że nie tylko w morskich głębinach kryją się rozpalające ogień w sercu specyfiki.

Eco Vital przedstawiciel handlowy
Casanova
Słynny uwodziciel i kochanek Casanova lubił zajadać się ostrygami. O ich sile stanowi przede wszystkim cynk, nazywany przez niektórych pierwiastkiem miłości. Nie tylko przyspiesza produkcję plemników, ale także przyczynia się do odczuwania przez nas chęci (bądź niechęci) do miłosnych uniesień. U mężczyzn reguluje on poziom testosteronu, przez co stymuluje erekcję. Warto robić wszystko, by ustrzec się niedoboru cynku. Nieprzypadkowo na paczce papierosów można dostrzec ostrzeżenie o powodowanej przez nie impotencji. Zawarty w nich kadm blokuje przemiany pierwiastka, przez co palenie może prowadzić nawet do bezpłodności. Poza cynkiem owoce morza zawierają także selen, zapewniający sprawność seksualną u mężczyzn. Jego bogatym źródłem są przede wszystkim krewetki oraz kalmary. Romantyczna kolacja nie musi jednak składać się z tak wykwintnych składników.

Eco Vital pracaW przypadku afrodyzjaków należy zachować umiar. Wino, od lat uważane za napój pobudzający wszystkie zmysły, w niewielkich ilościach relaksuje i odpręża. Spożywane w dużych ilościach odwadnia i osłabia, przez co wkrótce stajemy się ospali. Trochę inaczej jest z czekoladą, która zawiera teobrominę. Ten cenny związek chemiczny zwiększa poziom wydzielania neuroprzekaźników, dzięki czemu nasz nastrój ulega poprawie. Zmysł smaku to jednak nie wszystko. Istotne są także aromaty serwowanych przez nas potraw. Jeszcze lepiej, gdy można połączyć ze sobą kilka walorów. Gorąca czekolada lub wino z dodatkiem goździków z pewnością pobudzą organizm poprzez przyspieszenie procesu trawienia. Inne zioła, takie jak kminek czy kardamon, uznawano kiedyś za czarodziejskie i nadawano im wyjątkowe właściwości. Przede wszystkim uważano, że zwiększają wrażliwość skóry na dotyk. Jeżeli pozostajemy przy słodkościach, warto pokusić się o wykorzystanie wanilii, polecanej nawet przez kamasutrę.

W dalekiej przeszłości nasi przodkowie sugerowali się nie tylko smakiem i aromatem, lecz także kształtem pożywienia. Zapewne niewielu z nas z romantyzmem kojarzą się szparagi. Jednak podawane z roztopionym masłem, w towarzystwie kaparów i soku cytrynowego, wzmagały w kochankach niesamowitą energię. Koniecznie należało jeść je palcami, by doznania zmysłowe objęły swoim zasięgiem każdą sferę ludzkiego pojmowania świata. Krojone wzdłuż banany, polewane sosem z gorzkiej czekolady, to deser, któremu trudno jest się oprzeć. Erotyczne skojarzenia mogą się również nasuwać podczas jedzenia marchewki. Tutaj jednak mamy do czynienia z naukowym podłożem, ponieważ witaminy A, B i C, których bogate źródło stanowią warzywa, również przyczyniają się do wzrostu naszego wigoru.

Eco Vital naczynia trzeciej generacjiSkrajnym przykładem afrodyzjaku jest ciesząca się dużą popularnością w Japonii ryba fugu. Nie dość, że potwornie drogie, to jeszcze śmiertelnie trujące stworzenie, podnosi poziom adrenaliny wszystkim smakoszom. Niewielka dawka zawartej w organizmie ryby tetradodotoksyny wywołuje podniecenie, łatwo ją jednak przekroczyć i narazić się na zgon. Nikt nie odkrył jeszcze odtrutki na zatrucie fugu, co nie zmienia faktu, że najbogatsi przedstawiciele japońskiego społeczeństwa potrzebują niekiedy dreszczyku emocji i zajadają się śmiertelnie niebezpiecznym przysmakiem. Smakosz ma szczęście, jeśli jedzenie kończy się na drętwieniu warg oraz języka. W końcu miłość, podobnie jak fugu, też czasami ma ostre zęby.

5 komentarze: